– To, co jedni z nas
określają jako fatum, inni nazywają po prostu losem – w przestronnej kuchni
rozległ się basowy głos spikera radiowego. Większość domowników jeszcze
smacznie spała, tylko szczupły mężczyzna w puchowym szlafroku kręcił się po
pomieszczeniu, powłócząc leniwie nogami. Cholera, znowu się nie wyspał.
– W encyklopedii,
którą mam przed swoim nosem podane zostały wyrażenia takie jak dola,
predestynacja, nieuchronna przyszłość. Pod tymi wszystkimi nazwami kryje się
to, o czym każdy słyszał, lecz nie każdy w nie wierzy. Przeznaczenie. To ono
będzie tematem dzisiejszej audycji. W naszym studio gościmy dziś trzy pary,
które opowiedzą nam, jaką rolę odegrało przeznaczenie w ich spotkaniu. Być może
będzie to świadectwo dla wszystkich niedowiarków, którym notabene sam
jestem – w tym momencie rozległ się
gromki śmiech spikera, któremu zawtórowały nerwowe chichoty zaproszonych gości
– Zacznę może od Sary i Wayne’a. Jak doszło do tego, że się poznaliście?
Harry Styles ziewnął
przeciągle, czując wzbierającą w nim irytację.
– Nawet radio schodzi
na psy w dzisiejszych czasach – mruknął pod nosem zabierając się za parzenie
porannej kawy. Ostatnio codziennie zastanawiał się skąd oni w ogóle wytrzasnęli
tego beznadziejnego spikera. Jego żarciki były tak suche, jak gardło po ostrej
libacji alkoholowej, a tematy audycji, które prowadził każdego ranka o 8:30 – z
dnia na dzień coraz głupsze. Uważał, że media, jak komercyjne by nie były,
powinny trzymać pewien poziom, ale chyba był osamotniony w swoich poglądach. W
dzisiejszych czasach najwyraźniej dobrze sprzedawała się tylko tania szmira.
Promienie słoneczne
wciskały się przez opuszczone żaluzje rażąc go nieprzyjemnie w oczy. Zaczynał
się kwiecień, wszystko budziło się do życia i większość ludzi pałała optymizmem
i nową energią do działania. Jednak nie on. Harry naprawdę nie mógł nic poradzić
na to, że ten miesiąc i wszystko co z nim związane doprowadzało go do szewskiej
pasji. Był cholernie przepracowany i żadna wiosna nie była w stanie zmusić go
do wykrzesania z siebie jakiejkolwiek energii. Poza tym kwiecień kojarzył mu
się bardziej z końcem niż z początkiem czegokolwiek. Zbyt dużo ważnych dla
niego rzeczy zwykło kończyć się wraz z nadejściem tej pory roku.
– Gdybym wtedy nie
spóźniła się na ten autobus, nigdy byśmy się nie spotkali. Dlatego oboje
uważamy, że to przeznaczenie nas połączyło – z głośników dobiegł przejęty głos
należący z pewnością do wspomnianej przez spikera Sary i Harry natychmiast
zwizualizował ją sobie jako pulchną gospodynię domową, dla której wstąpienie w
radiu musi być nie lada przeżyciem. Jej chudy mąż Wayne czy jak mu tam, na
pewno teraz ściskał jej rękę i kiwał żarliwie głową w geście potwierdzenia jej
słów. Harry uśmiechnął się krzywo i przyciszył pilotem radio. Nie mógł już
słuchać tych bzdur.
Przeznaczenie, co?
Mogliby zaprosić tam jego, już on by się wypowiedział na ten temat. Durne
historyjki zdesperowanych kur domowych i trzymanych pod pantoflem mężów mogłyby
się schować w najczarniejszą dziurę, gdyby opowiedział światu historię, która
na zawsze zmieniła życie najbliższych mu osób. Jego życie z resztą też.
W kuchni rozniósł się
aromat świeżo zrobionej kawy. Jego dziewczyna powinna lada moment przekroczyć
próg pomieszczenia, prosząc go na dzień dobry, żeby pogłośnił radio, które
przecież tylko co przyciszył. Z niewiadomych względów bardzo ją bawiły te
idiotyczne audycje i nie mogła zrozumieć, dlaczego jemu dla odmiany działają
one na nerwy. Z pewnością posprzeczają się przez chwilę z tego powodu, po czym
pocałują się na zgodę i zasiądą do śniadania. Każdy ich poranek wyglądał tak
samo, więc nie trudno mu było przewidzieć scenariusz kolejnego.
Spojrzał na wiszący
przy lodówce kalendarz. Był 2 kwietnia. Ta data była nad wyraz znajoma i jego
myśli znowu mimowolnie skierowały się w stronę przeznaczenia. Wcześniej nie
wierzył w takie rzeczy jak zrządzenie losu. Ale to było bardzo dawno temu.
Teraz, jako prawie trzydziestoletni facet wiedział swoje. Przez lata był
świadkiem historii, w której przeznaczenie odgrywało pierwsze skrzypce. A był
to doprawdy spektakularny koncert. I nie miało to nic wspólnego z bzdurami, którymi
media karmiły tych wszystkich naiwniaków. Oni mówili o przypadku, a tego
pojęcia nie powinno się mylić z przeznaczeniem.
Po tych wszystkich
doświadczeniach wyrobił sobie pewien pogląd na ten temat. Uważał, że
przeznaczenie przychodzi do ludzi przybierając różne twarze. Czasem niczym
poczciwa babcia wręczająca gotówkę pozornie grzecznemu wnuczkowi, daje ci
więcej niż na to zasługujesz. Czasem też dopada człowieka jak wredny syn
sąsiadów i rzuca w twarz błotem, a ty pomstujesz, że los to wredna suka.
Przekonał się na własnej skórze, że najpierw fortuna może uśmiechnąć się do
ciebie bardziej niż do innych, by później ci to odebrać z nawiązką, lecz koniec
końców o nic nie miał pretensji. To co go spotkało w życiu było zarówno
szczęśliwe jak i nieszczęśliwe, czarne i jak i białe, słodkie jak i
gorzkie. Wszystko to jednak układało się
w jedną całość, jakby zataczało koło wokół ludzkiego życia i po prostu musiało
się stać, by on i jego najbliżsi byli w tym miejscu w którym są teraz. Do tej
pory nie potrafił tego pojąć, po prostu wiedział, że tak jest i tyle.
Ostatecznie człowiek zawsze wychodził na zero, bo jak mówią, w naturze musi być
równowaga. I on, Harry Styles, znajdował się właśnie na takim poziomie zero i
zastanawiał się, czy jeszcze kiedykolwiek tak namacalnie odczuje działanie
przeznaczenia. A może już reszta jego życia potoczy się bez takich
spektakularnych demonstracji potęgi losu
i bezboleśnie zostanie doprowadzony do końca życiowej drogi? Tego typu
pytania czasem tłoczyły się w jego głowie, dopraszając się natrętnie by ktoś
światły udzielił na nie satysfakcjonującej odpowiedzi.
Harry oparł się
biodrem o designerski blat stołu i sączył wyśmienitą kawę sprowadzoną prosto z
Indii. Tak jak stół i kawa, wszystko inne w tym domu i w całym jego życiu było
robione lub sprowadzane na zamówienie. Nawet dziewczynę mu znaleziono taką,
jaką sobie zażyczył. Szkoda tylko, że żadna z tych rzeczy nie była w stanie
zapełnić pustki w jego sercu, którą odczuwał dotkliwie już od bardzo dawna. Usłyszał
kroki na marmurowych schodach i odruchowo spojrzał w stronę cicho mruczącego
radia. Odgłos zbliżających się o tej porze kroków zwiastował w tym domu jedno –
bezdyskusyjne pogłośnienie odbiornika. Szlak by to wszystko trafił. Jak zwykle
będzie musiał znosić ględzenie nierozgarniętego spikera i jego jeszcze mniej
rozgarniętych gości przez najbliższe pół godziny. Doprawdy, romantyczne
zwierzenia gospodyń domowych to jest bez dwóch zdań to, czego chciałby słuchać
do końca swych dni.
Harry pomyślał, że w
sumie to nawet zabawne, że akurat dziś wybrali taki, a nie inny temat audycji.
Dokładnie tego samego dnia, tylko kilkanaście lat wcześniej usłyszał pewną
rozmowę, w której przewijał się motyw właśnie przeznaczenia. Wtedy, jako
piętnastoletni podlotek nie mógł wiedzieć, że tamten dzień i tamta rozmowa dała
wszystkiemu początek. Nie zdawał sobie sprawy, że przeznaczenie dybało na niego
za przysłowiowym rogiem niczym żądna klientów dziwka, z zamiarem wcielenia go
do swojego misternego planu.
Wiedziony nostalgią,
Harry po raz tysięczny cofnął się myślami do tamtego odległego, kwietniowego
popołudnia. Choć dawno już tego nie robił, bo mimo upływu tylu lat sprawiało mu
to pewien ból, to wspomnienia nadal były żywe, jakby to wszystko zaczęło się
zaledwie kilka dni temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz